sobota, 31 maja 2014

Rozdział I

  Mimo, że słońce wyszło już pół godziny temu, jego promienie obudziły mnie dopiero teraz. Niczym kociak przeciągnęłam się na łóżku, po czym wyszłam z łóżka i usiadłam na parapecie okna, przyglądając się z uwagą widokowi. Dziś mogłabym tak siedzieć i siedzieć, ponieważ jest sobota. Nie spóźnię się do szkoły, ani nic... A Miami jest naprawdę pięknym i urokliwym miastem. Zwłaszcza rano, kiedy wschodzi słońce, i wieczorem, kiedy zachodzi. Dzisiejszy wschód niestety przegapiłam. A szkoda, bo właśnie ten mógł być najpiękniejszy, najcudowniejszy i najbardziej poruszający. Przeklnęłam pod nosem, jak mogę być takim śpiochem? 
  Niechętnie zeszłam z parapetu, trzeba się w końcu ogarnąć! Zeszłam na dół i westchnęłam. W kuchni było pusto. Tak bardzo, bardzo chciałabym zobaczyć tu moją mamę, która robi kanapki, i tatę, który czyta gazetę. Niestety, to niemożliwe. Powróciłam myślami do tych wspomnień, bolesnych wspomnień, które śniły mi się w nocy, które dopadały mnie w czasie największego doła. Byłam wtedy małą dziewczynką, miałam zaledwie 6 lat. Jechałam z rodzicami samochodem. W pewnej chwili usłyszałam straszny huk. A potem nic, tylko ciemność. Obudziłam się w białym pokoju, wypełnionym jakimiś rysunkami i naklejkami. Nie wiedziałam, co się dzieje. Dlaczego nie mogłam zobaczyć mamy ani taty? Nie rozumiałam. Ale dziś już wiem, że zginęli, a ja cudem przeżyłam. Nikt nie chciał sie mną zająć, trafiłam do Domu Dziecka. Nikt nie chciał mnie zaadoptować, nie wiem, czemu. Jestem głupia? Zamknięta w sobie, cicha? A może to wszystko przez to, że z winy wypadku moja prawa ręka nigdy nie będzie już w pełni sprawna.
  Po moich policzkach spłynęło kilka gorących łez. Tak bardzo za nimi tęsknię! Dziś mam już 18 lat i musiałam się wyprowadzić z Domu Dziecka. Dostałam pieniądze od Austina i Loretty, udało mi się wynająć jakąś kawalerkę. Niedługo jednak pieniądze się skończą i znowu zostanę bez dachu nad głową. 
  Po chwili otrząsnęłam się z tych nieprzyjemnych myśli. Miałam iść się ogarnąć, a rozpaczam i powracam do złych wspomnień. Ehh... No, ale taka już jestem. Poszłam do łazienki i wykonałam serię łazienkowych zabiegów: mycie zębów, rąk i buzi, i, rzecz jasna, czesanie włosów. Szczerze mówiąc, to nigdy nie lubiłam swoich włosów. Właściwie, to nigdy nic w sobie nie lubiłam. Włosów, oczu, twarzy, nosa. Zawsze uważałam się za głupią i brzydką. Nie miałam przyjaciół. Dopiero w Domu Dziecka spotkałam Austina i Lorettę, którzy są w moim wieku. Właściwie oni to jedyne, co mi dobrego przyniósł ten sierociniec. Pokochaliśmy się jak rodzeństwo, jak rodzina. Byliśmy i jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Pewnie kiedyś też mnie zostawią, ehh.
  Cały czas gadam i paplam o sobie, a nie przedstawiam się wcale. Alyson Dawson, zwana Ally, lat 18. Ale o wieku chyba już chyba mówiłam.
  Wracając do dzisiejszego dnia. Kiedy wyszłam z pokoju czystości, wróciłam do siebie i ubrałam się. Jest końcówka maja, zatem na dworze jest bardzo ciepło. Ubrałam się w zieloną koszulkę na ramiączkach, całkiem krótkie, białe spodenki i kolorowe klapki. Po nałożeniu na siebie ciuszków wróciłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Postanowiłam zjeść kanapki z szynką i żółtym serem. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Po wykonaniu kanapek nalałam do szklanki sok pomarańczowy. Byłam bardzo głodna, więc szybko skonsumowałam posiłek. Naczynia umyłam i położyłam na suszarkę. 
  Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 9.45. No cóż, trochę mi zeszło na spaniu i przygotowywaniu się. Ale teraz już wszystko gotowe i trochę się nudziłam. Postanowiłam włączyć telewizor. Akurat leciała Ukryta Prawda. Zaczęłam oglądać z zainteresowaniem.
  - Pie**ol się, gówniarzu!
  - Sama się pie**ol, idiotko!
  Po chwili wyświetla się napis: Catie Mrownes (39 l.)
  - Ten sku*wysyn doprowadzi mnie do zawału! Jest tempym idiotą i zasranym gnojem! Wstyd mi za niego! Jakim cudem to mój syn?! Jakim cudem mógł się tak zeszmacić, chodząc z Amy Down?! Przecież ona ma na nazwisko ,,Down"! 
  Znowu napis: David Mrownes (16 l.)
  - Pie*dolona matka! Kocham Amy, a ona mnie i nic nas nie rozdzieli! Pie*dolę jej nazwisko, to nie jej wina, do cholery!
  Wyłączyłam telewizor. Ten odcinek jest conajmniej nienormalny, a matka conajmniej dwukrotnie puknięta w łeb patelnią. Boże, nie mogę tego dalej oglądać, bo wpadnę w furię.
  Więc co tu robić? Słońce zaczęło świecić coraz mocniej, dlatego postanowiłam wyjść na spacer. Założyłam słomkowy kapelusz i wyszłam. Tylko gdzie iść? Zdecydowałam, że do parku. Wtedy pacnęłam się w czoło: nie wzięłam torebki! Wróciłam się do kawalerki, wzięłam torebeczkę, zapakowałam do niej chusteczki, telefon i Knoppersa, po czym wyruszyłam do tego nędznego parku.
  Dzień był śliczny i słoneczny. Uwielbiam taką pogodę! Wędrówka do parku była dla mnie przyjemnością. Z zadowoleniem usiadłam na ławce i zaczęłam przyglądać się dzieciom bawiącym się na placu zabaw. Nagle usłyszałam znajomy głos:
  - Kogo ja tu widzę? Czyżby Alyson Dawson?
  Wtedy już wiedziałam, że mam zepsuty cały dzień...

***
Witajcie! Jestem Asia i jak widzicie założyłam mojego pierwszego bloga. Mam nadzieję, że podoba Wam się pierwszy rozdział. Dosyć się napracowałam. 
Mam jeszcze pytanie: czy nie znacie szablonarnii, które wykonują szablony z Austin&Ally? Bo ile razy szukam z przyjaciółką, tyle razy nie znajdę :(
Nowy rozdział pojawi się jutro lub w tym tygodniu :) 
Czytasz=komentujesz=motywujesz
Asia

7 komentarzy:

  1. Omg...ty dziewczyno Masz talent! ;*
    Świetnie piszesz...a z tą Ukrytą Prawdą? To było zajebiste! :D
    Czekam na next...

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale! Mistrz perfekcji el maestro! (Ku*wa, konkurencja mi rośnie...)

    austinially-mojeopowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz wielki talent! Piszesz cudownie!
    Jestem ciekawa kto zagadną do Ally. Hmmm...nie wiem
    Dlatego dawaj next!

    OdpowiedzUsuń
  4. O pierniku! Jak Ty wspaniale piszesz!
    Masz ogromny talent i boski blog!
    Rozdział cudny, a co do szablonarnii to pojęcia nie mam.
    Z niecierpliwością czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej.
    No to tu trafiłam to skomentuję przy okazji ; ) Nie wiem czy tu jeszcze wpadasz, bo widzę, że dawno nic nie dodawałaś, ale co tam. Nie przedłużam już dalej.

    "Mimo, że" <- bez przecinka.
    "łóżku, po czym wyszłam z łóżka" <- powtórzenie słowa "łóżka".
    "siedzieć i siedzieć, ponieważ jest sobota" <- lepiej by zamiast "ponieważ" brzmiało np. "w końcu".
    "kanapki, i" <- bez przecinka.
    "zaledwie 6 lat" <- liczby w opowiadaniach piszemy słownie !
    "gorących łez" <- "gorących łez" ? Czy to aby na pewno poprawnie ?
    "ehh." <- ja wiem trzeba poszpanować angielskim, ale jednak.. piszemy po polsku, w związku z tym "ech".
    "chyba już chyba mówiłam." <- i chyba już chyba to jest powtórzenie.
    "Po chwili wyświetla" <- "wyświetlił" - nie zmieniamy czasu!
    "Więc co" <- przecinek przed "co".

    Pamiętaj, że liczby w opowiadaniach piszemy słownie. Ogółem o ile się nie mylę (ale mogę się mylić) to w Miami zawsze jest ciepło..

    Ogółem zapowiada się całkiem, całkiem. Taka.. zupełnie inna historia (wtf.. chciałam napisać "chistoria".. Jezu... co się ze mną dzieje ? >.<) Ally. Może wyjść z tego coś naprawdę ciekawego. Racja, ciekawy pomysł za Ukrytą Prawdę, czegoś takiego jeszcze nie widziałam, ale.. no.. te przekleństwa, nie sądzisz, że to trochę bezsensu ? Nawet jeśli jest to głupi program. Racja, czasami może się zdarzyć w opowiadaniu przekleństwo, ale bez przesady. I powiem szczerze po pierwsze: 16-latek tak klnie ? Po drugie to z nazwiskiem to takie powiem szczerze głupie było. Nie zrozumiałam też faktu czemu Ally na początku nazwała park "nędznym", a potem wspomina, że wędrówka po parku była dla niej przyjemnością?
    Ale ogółem to opowiadania zapowiada się całkiem dobrze. niedługo skomentuję kolejny rozdział.
    Mam nadzieję, że Cię niczym nie obraziłam, jeśli tak to przepraszam, bo zamiaru takiego nie miałam.
    Ps. zapraszam też do siebie, może Ci się spodoba ;> -> http://hipnotyzerka.blogspot.com

    Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
    Manon.

    OdpowiedzUsuń